Syzyfowe prace, manifestem przeciwko zaborcom

Syzyfowe prace, manifestem przeciwko zaborcom Stefan Żeromski tworząc Syzyfowe Pracę, dał wszystkim jasno do zrozumienia, ze Polacy, jak również ich ojczysty język nadal funkcjonują. Tytuł jest bardzo wymowny, gdy tylko go omówię zrozumiecie o co mi chodzi. Syzyf w mitologii, został skazany na nie kończąca się pracę, która polegała na wpychaniu okrągłego głazu pod górę, zawsze przy samym końcu jego męczarni głaz staczał się na dół Syzyfowa Praca, w książce, jest symbolem pracy rusyfikatorów, którzy bezskutecznie próbowali wynaradawiać Polaków, może udało im się zabić poczucie Polskości w wielu Polakach, jednakże pozostawała grupa takich osób, które nigdy nie zapomniały o tym iż są Polakami. Rusyfikatorzy, pomimo swej długiej działalności i ciągłej pracy, nigdy do końca nie zniszczyli ducha Polskości w Polakach. To była ich syzyfowa praca, której nigdy nie udało im się wykonać. Czy widzicie związek pomiędzy mitologicznym Syzyfem, a rusyfikatorami? Taki tytuł godził poważnie w autorytet Rosyjskich zaborców, oczywiście jeśli sens wypowiedzianych słów został dobrze zrozumiany przez czytelników. Stefan Żeromski wydawał tą książkę oczywiście pod pseudonimem, ponieważ za wydanie tej powieści mogła spotkać go nawet śmierć. Jego pseudonim to Maurycy Zych, to pod nim ukrywał się przez wiele lat, nie uchwytny zaborcom. Takie to były czasy zaborów opisywane w Syzyfowych Pracach, pełno w nich nie godziwości, oraz niesprawiedliwości.

Kategoria Dzieła

Baba z wozu, koniom lżej

Baba z wozu, koniom lżej Jest takie powiedzenie „baba z wozu, koniom lżej”. Wszyscy znamy je doskonale. Skąd się wzięło? Wiadomo, że koń ciągnąc za sobą wóz ma naprawdę trudne zdanie, jeśli ten wóz jest czymś załadowany i dodatkowo jeszcze siedzą na nim ludzie. Każdemu byłoby nieco ciężko. Im mniej produktów załadowanych na wóz i im mniej ludzi na nim siedzących, tym mniejsze obciążenie dla zwierzęcia. Dlaczego się akurat mów w tym porzekadle o babie, tego akurat nie wiem, trudno zgadnąć, co autor miał dokładnie na myśli. Generalnie chodzi tutaj o to, że czasami pewne rzeczy stanowią dla nas zbyt duże obciążenie, ale musimy ów balast dźwigać na swoich barkach. Odczuwamy prawdziwą ulgę, kiedy nagle się okazuje, że nie musimy już się tą sprawą zajmować. Była dla nas może za trudna, a może nie za wygodna – po prostu tak czy siak nas przerastała i straszliwie nam z jakiś względów ciążyła. Cieszymy się, jeżeli tylko mamy okazje pozbycia się jej, bo to oznacza, że przestaje ona leżeć w zasięgu naszych zainteresowań.

Kategoria Dzieła, Książki